Wielu ludzi uważa, że Internet to jeden, wielki, elektroniczny śmietnik, na którym nie można znaleźć nic pożytecznego. Otóż myli się "wielu", bo oto na blogu Pana Michała Pola znalazłem nie tylko interesujący tekst dotyczący nowej książki wydawnictwa SQN pod wszystko mówiącym tytułem "Barca. Za kulisami najlepszej drużyny świata", ale też konkurs. I nie tyle o nagrody mi chodzi (choć one też wydają się co najmniej smakowitym kąskiem), a o bardzo interesujące pytanie, które Pan Michał Pol zadał czytelnikom.
Oto one:
Czy odejście Guardioli to zamknięcie cyklu, koniec
najlepszej drużyny świata i jej dominacji w europejskim futbolu,
wypełnienie tezy słynnego węgierskiego szkoleniowca, Beli Guttmanna, o tym, że każda wspaniała drużyna kończy swój żywot po trzech sezonach?
Pytanie wydaje się być niezwykle rozległe, powiem więcej - można by w odpowiedzi na nie napisać pracę magisterską. Dzieje się tak z jednego prostego powodu - kluby piłkarskie to w dzisiejszych czasach tak niesamowicie rozbudowane instytucje, że aby poruszyć każdy aspekt istotny dla owej sprawy musiałbym spędzić nad klawiatura komputera kilka ładnych miesięcy, a potem musiałbym tylko poszukać wydawcy, który wyda moje pięciotomowe dzieło.
Może jest w tym co piszę nutka przesady, ale fakt pozostaje faktem - drużyna piłkarska ma mnóstwo twarzy, które odpowiadają za jej funkcjonowanie. Wiecie co odróżnia wielkich menedżerów od przeciętniaków, którzy nigdy wielcy się nie staną? Przywiązywanie ogromnej wagi do szczegółów. Tak jak niegdyś świetny kumpel Guardioli, Jose Mourinho, tak i Hiszpan doskonale o tym wiedzą. Stan murawy, najlepsze obuwie z możliwych czy odpowiednie tabletki jakie piłkarze dostają od fizjoterapeutów po zejściu z boiska to tylko przykłady szczegółów, na jakie uwagę zwracają najlepsi. To też czyniło Barceloną jedną z najlepszych drużyn - nie, nie chodzi o szczegóły, ale o menedżera, który jako jeden z nie wielu potrafił się w nich odnaleźć. Sam kopałem piłkę przez 8 lat w amatorskiej co prawda drużynie, ale wiem, że menedżer gra niezwykle ważną rolę w każdej wielkiej drużynie. Guardiola wielki niewątpliwie był i jest, a jako przywódca Barcelony w dużym stopniu przyczynił się do jej sukcesów.
Ale Barcelona nie samym menedżerem żyje. O tym powinniśmy cały czas pamiętać - FC Barcelona to swego rodzaju PROJEKT, o czym możemy się przekonać czytając książki ludzi z katalońskim klubem związanych. To nie jest instytucja reprezentująca taktykę klubów polskiej ekstraklasy, które budują drużyny "na teraz", nie patrząc w przyszłość i nie inwestując w nią (co powoli się zmienia, ale nie o tym...). Barcelona to też wielcy piłkarze, z którymi Guardiola miał ogromną przyjemność pracować. Piłkarze ci nie zostali przez Guardiolę wychowani - Xavi, Iniesta, Messi czy Puyol to dzieła dziesiątek ludzi, którzy akurat na erę Guardioli trafili. Cały skład nie straci nagle filozofii wpajanej mu przez tyle lat, również przez Pepa. Boiskowa inteligencja, którą nadzwyczaj u piłkarzy podziwiam to cecha, której nie traci się z odejściem menedżera. Owszem - on pomaga ją z zawodnika wydobyć, ale inteligencja to inteligencja - albo się ją ma, albo nie ma.
Podobnie sytuacja ma się z resztą sztabu szkoleniowego, a także zarządem i innymi ludźmi odpowiedzialnymi za utrzymanie FC Barcelony w odpowiednim porządku. To są ludzie piastujący swoje stanowiska od często kilkunastu czy nawet kilkudziesięciu lat, a Barcelona nadal będzie miała z nich pożytek. To oni przecież dbają o szczegóły, które są przecież tak ważne. Nie ma więc sensu mówienie, że "Barcelona się kończy", bo ona się nie kończy. Ona narodzi się na nowo, z nowym sternikiem na czele.
Odpowiedzieć na pytania postawione przez Pana Michała można na wiele sposobów, bowiem zależy to - podobnie jak punkt widzenia - od punktu siedzenia. Jeżeli spojrzymy na FC Barcelonę jako klub z czteroletnią "Guardiolowską" tradycją, to nie ulega wątpliwości, że kończy się pewien cykl w życiu tego klubu, to koniec najlepszej drużyny świata, bo jednym z głównych jej ogniw był właśnie Hiszpan, a teoria Beli Guttmanna została w pełni wypełniona. Plan wykonany!
Jednak gdy nasze umysły otworzą się na szersze horyzonty zobaczymy, że FC Barcelona to klub piłkarski założony w 1899 roku, czyli 72 lata przed przyjściem na świat Pepa, który przez te wszystkie lata święcił wielkie triumfy, a które były udziałem tysięcy ludzi, którzy przychodzili, a potem odchodzili, ale nikt nie myślał o końcu jakiejś ery - klub FC Barcelona będzie istniał bez Guardioli, bo ma swoją własną filozofię, kapitalną drużynę złożoną z istnych czarodziei futbolu, a sami zawodnicy tworzą wspaniały, zgrany team.
Na koniec, chciałbym życzyć piłkarzom Barcelony, aby udowodnili wszystkim, że ludzie zbyt wcześnie ich skreślili. Nie jestem szczególnie wielkim fanem Katalończyków, ale w pewnym sensie współczuję drużynie prowadzonej jeszcze do niedawna przez Guardiolę. Ciąży na nich bowiem wielka odpowiedzialność i będą musieli solidnie się namęczyć, żeby pokazać wszystkim, że architektami sukcesów FC Barcelony na przestrzeni ostatnich kilku lat byli także oni - genialni piłkarze. Najlepszym dowodem, który zamknie usta krytyków będzie wzniesienie pucharu już bez wielkiego Pepa u boku, a to stanie się prędzej niż później.
Mateusz Grabowski
0 komentarze:
Prześlij komentarz